22 września 2007

dziennikarstwo jako kontratyp?


W "Rzeczpospolitej" z 13 sierpnia br. ukazał się taki oto artykuł (skracam):
Dziennikarka udała się do jednego z lokali gastronomicznych, gdzie odbywała się zamknięta impreza towarzyska. Miała zebrać materiał krytyczny do artykułu o bankiecie odbywającym się tam w czasie żałoby narodowej. Po wejściu do lokalu poinformowała jej właściciela, że jest dziennikarką i na zlecenie redakcji ma wykonać zdjęcia oraz porozmawiać z uczestnikami imprezy. Ten, kierując się opinią swoich gości, nie wyraził na to zgody i kazał dziennikarce opuścić restaurację. Reporterka, będąc już w drzwiach lokalu, wykonała jednak kilka zdjęć. Wówczas właściciel lokalu podszedł do niej i odebrał jej aparat fotograficzny. Dopiero wtedy opuściła restaurację. Sąd Rejonowy stwierdził, że oskarżona swoim zachowaniem wyczerpała znamiona przestępstwa z art. 193 kk, ale umorzył postępowanie karne, ponieważ dziennikarka działała na podstawie przepisów prawa prasowego, które stanowią, że nie wolno utrudniać prasie zbierania materiałów krytycznych ani w inny sposób tłumić krytyki. Przedsiębiorcy zaś są zobowiązani do udzielania prasie informacji o swojej działalności, o ile na podstawie odrębnych przepisów informacja taka nie jest objęta tajemnicą lub nie narusza prawa do prywatności (art.4 ust. 1).


Nie zamierzam tu się zastanawiać czy rozstrzygnięcie sądu było słuszne, bo jak życie znam, to cn. połowa sformułowań dotyczących rozstrzygnięcia i uzasadnienia pochodzi od dziennikarza. W ogóle mówienie o sprawie, której się nie zna z akt to rzecz co najmniej niesmaczna.
Ale. Gdyby stan faktyczny wyglądał rzeczywiście tak jak to powyżej przedstawiono, możnaby spróbować podywagować sobie nt. tego jaki jest wpływ wolności prasy na zakres typizacji karnej, ewentualnie na zakres kontratypizacji. Na tym przykładzie można bowiem postawić pytanie: czy zbieranie materiału prasowego jest kontratypem, bądź też działaniem wykluczającym naruszenie dóbr prawnych innych niż cześć i dobre imię, np. miru lokalowego?

Podstawowe przepisy Prawa prasowego, które powinny mieć zastosowanie w tym przypadku to art. 4 i art. 11.
Przestępstwo z art. 193 kk jest przestępstwem powszechnym, a przedmiotem działania sprawcy może być także lokal użytkowy - co do tego nie trzeba się spierać. Pomińmy zastrzeżenie z art. 4 ust. 1 in fine Prawa prasowego ("o ile informacja nie narusza prawa do prywatności"). Skupmy się na pytaniu: czy w ogóle jest do pomyślenia wyłączenie odpowiedzialności karnej za przestępstwo przeciwko wolności na podstawie przepisów o gwarancjach wolności prasy?

Przypomnijmy sobie jeszcze na początku jedno orzeczenie. NSA orzekł, że obowiązek udzielania informacji to tylko zakaz przeszkadzania w zbieraniu informacji, nie oznacza on natomiast nałożenia na zobowiązanego żadnych uciążliwości, stąd np. bezzasadne byłoby domaganie się przez redakcję stałego i ciągłego przesyłania informacji przez niego (II SA 73/99).

Odpowiedzialność karną dziennikarki należy najpierw uzasadnić w płaszczyźnie bezprawności jej czynu. Czyn ten - w skrócie rzecz ujmując - polegał na zaniechaniu opuszczenia lokalu użytkowego pomimo wyraźnej prośby jego dysponenta. Zaniechanie to było podyktowane chęcią wykonania swoich dziennikarskich obowiązków zawodowych. Należy rozważyć czy ten ostatni element sprawy wpływa na ocenę legalności jej czynu. Są 3 możliwe uzasadnienia legalności czynu, który swoimi cechami odpowiada typowi czynu zabronionego:
  • brak naruszenia chronionego typem dobra prawnego (wtedy do wypełnienia znamion w istocie nie dochodzi, jest to tylko ich pozór),
  • ochrona dobra prawnego jest ograniczona w szczególnych okolicznościach, uzasadnionych potrzebami demokratycznego państwa prawnego, a sprawca działa w celu wykonania swoich prawnych upoważnień i obowiązków, przewidzianych przez ustawę dla realizacji wspomnianych potrzeb (np. policjant w celu ochrony porządku i w sposób zgodny z ustawą o Policji narusza nietykalność cielesną, zdrowie a nawet życie osoby wobec której podejmuje interwencję; są to ustawowe kontratypy działania w ramach obowiązków i uprawnień).
  • naruszenie dobra prawnego było uzasadnione ochroną ważniejszego dobra prawnego (pozostałe ustawowe kontratypy, np. obrona konieczna),
Jeśli zatem przyjąć, że dowiedzione zostały wszystkie okoliczności wymienione w art. 193 kk, w szczególności wezwanie do opuszczenia lokalu, uprawnienie osoby tego żądającej i nieazadośćuczynienie temu żądaniu, to należy się zastanowić nad możliwościami wyżej wskazanymi. Aby przyjąć, że chronione dobro prawne nie zostało naruszone, należałoby dowieść, że doszło tak naprawdę do jego wykonywania lub ochrony (na przykład rzecz została zniszczona na polecenie jej właściciela, lekarz naruszył tkanki ciała działając zgodnie z zasadami sztuki lekarskiej aby chronić/uratować zdrowie pacjenta). Tę alternatywę możemy spokojnie pominąć, gdyż w żaden sposób nie przystaje do naszego stanu faktycznego.

Czynu dziennikarki nie można też usprawiedliwić jako działania w ramach ustawowego upoważnienia. Art. 11 ust. 1 w zw. z art. 4 Prawa prasowego uprawnia dziennikarza do uzyskiwania informacji, między innymi o działalności przedsiębiorców. Przedsiębiorca, co więcej, jest obowiązany te informacje udostępniać, z zastrzeżeniem tych, które stanowią tajemnicę przedsiębiorstwa, lub są chronione prawem do prywatności. Z takich przepisów nie można wywieść uprawnienia do naruszania miru lokalowego. Wystarczy porównać je z odpowiednimi przepisami ustaw o Policji, Straży Granicznej itp., które określają precyzyjnie jakie dobra osobiste, w jakich okolicznościach i w jakim trybie mogą zostać naruszone przez funkcjonariuszy. Zresztą porównywanie statusu dziennikarza do statusu funkcjonariusza służb mundurowych już samo w sobie unaocznia nietrafność takiego sposobu myślenia, który upatrywałby w przepisach Prawa prasowego ustawowego kontratypu działania w ramach upoważnień i obowiązków. Na koniec, trzeba zauważyć, że ustępy 3 i 4 art. 4 tej ustawy określają tryb postępowania mającego na celu wyegzekwowanie informacji przez dziennikarza od m.in. przedsiębiorcy. Tryb ten znajduje swój finał w sądzie administracyjnym – i to jest droga, którą powinien podążać dziennikarz, jeśli doznaje przeszkód w zbieraniu informacji.

Nie wchodzi także w grę żaden inny ustawowy kontratyp:
  1. Obrona konieczna. Polega na naruszeniu dobra prawnego (np. miru lokalowego - to nie jest wykluczone) w celu odparcia bezpośredniego bezprawnego zamachu na jakiekolwiek inne dobro chronione prawem. Jeśli zakładamy, że dysponent lokalu działał w wykonaniu swojego prawa do tego lokalu, to nie ma mowy o bezprawnym zamachu na inne dobro prawne. Wypada jeszcze rozważyć, czy jego działanie nie było aby skierowanym przeciwko wolności prasy nadużyciem prawa podmiotowego (własności lub innego tytułu prawnego do lokalu). Gdyby było, otwierałoby to drogę do rozważania obrony koniecznej. To zaś wymagałoby dokładnej analizy konkretnego stanu faktycznego, nie można in abstracto wykluczyć możliwości przyjęcia takiego nadużycia prawa. To zaś co czytamy w artykule to stanowczo za mało, aby przesądzić o tym.
  2. Stan wyższej konieczności. Jest to naruszenie dobra chronionego prawem w celu ochrony dobra przedstawiającego sobą wartość w sposób oczywisty wyższą. Nie można w ten sposób zestawić miru lokalowego i wolności prasy. Zresztą trudno byłoby dowieść, że wolność prasy była w ogóle w tym przypadku zagrożona (patrz wyżej: wyrok NSA i rozważania nt. działania w ramach uprawnień i obowiązków). To zaś wykluczałoby również § 2 art. 26, czyli stan wyższej konieczności wyłączający winę).
  3. Eksperyment poznawczy. Chyba nie trzeba nawet uzasadniać czemu nie wchodzi w grę.
Nie podejmuję się analizy, czy dziennikarka mogłaby działać w usprawiedliwionym błędnym przekonaniu o kontratypie, ani czy – jeśli błąd był nieusprawiedliwiony – zasługuje na nadzwyczajne złagodzenie kary. Wydaje mi się, że aby można mówić o usprawiedliwionym urojeniu kontratypu, to musiałoby chodzić o jakiś kontratyp inny niż wykonywanie ustawowych upoważnień i obowiązków, dlatego że wykonywanie ustawowych upoważnień i obowiązków wiąże się zazwyczaj z nakazem przyswojenia sobie odpowiednich przepisów zatem urojenie takiego kontratypu byłoby zawsze nieusprawiedliwione.